niedziela, grudnia 14, 2014

JAKBY WCZORAJ

Mam wrażenie, że nic się nie zmieniło. Wyszłam wczoraj, wracam dzisiaj. Widoki takie same. Te z dachu i te na ulicach. Kilogramy przewalających się śmieci, to pierwsze co uderza przechodnia. Czaszka owcy z pobliskiego sklepu rzeźnickiego, zdechły kot przy krawężniku, brak chodnika, brak ulicy, płyty betonowe, zalew tanich, chińskich produktów w sklepach i na ulicznych straganach, zabawki, ubrania, buty, torebki, bombki, światełka, choinki. Można kupić wszystko i nic. Różnorodność towarów jest ogromna. Wszystko z importu. Podobno ogórki ze straganu są irackie. Ale pomidory czy jajka już z Turcji. Są też polskie słodycze i wafelki. Jedzenie przesycone chemicznymi składnikami, nawet to domowe jest przygotowywane za pomocą chińskich zupek i kostek rosołowych. Mimo tego wszystkiego bardzo się cieszę, że tu jestem. Tu i teraz, wdychając to specyficzne powietrze, pełne zapachu słońca i piasku, duszne, pomimo panującej tu teraz "zimy". 





P.S. Dzisiaj od rana pada deszcz... Chmury, zimno i morko, brrr


czwartek, lipca 04, 2013

Tęsknota

Oszalało słońce dziś w Bagdadzie
i gorący od pustyni wiatr,
A tam teraz cicho w moim sadzie
i jabłonie już obsypał kwiat!
Mój maleńki sad, mój maleńki dom,
pozostały za melodie snom!
Pełny cienia dom, pełny kwiatów sad,
to z tysiąca drugiej bajki świat!
Tam jest radość, tam jest szczęście,
tam jest noc i dzień,
Przyjść, powrócić, upaść w trawę,
rosę pić i cień.
Mój daleki sad, mój daleki dom,przestrzeniami serce moje rwą.Kołysankę śpiewa i umila,
dom daleki i jabłoni kwiat,
Słów spod serca wciąż tych samych kilkadziś posyłam przez pustynny wiatr.
Mój maleńki sad, mój maleńki dom,pozostały za melodie snom!
Pełny cienia dom, pełny kwiatów sad,to z tysiąca drugiej bajki świat!
Tyle uczuć, tyle tęsknot,kilka tylko słów
I pragnienie rozmodlone
by zobaczyć znów:
Mój daleki sad, mój daleki dom…
Głos się w gardle załamuje łzą…

Anatol Krakowiecki - 1944 r.

czwartek, listopada 22, 2012

środa, września 12, 2012

Koniec wakacji

Jak nie trudno zauważyć, moje wakacje w Iraku dobiegły końca. Brutalny powrót do rzeczywistości przytłoczył mnie nadmiarem obowiązków. A szkoda, bo chciałam jeszcze trochę rzeczy napisać. Np. styl ubierania się, moda iracka - można by utworzyć osobny blog na ten temat, niestety ciężko byłoby robić zdjęcia. Ale iracki-fashion jest na pewno polem do popisu i manewru dla wszelakich projektantów mody, nawet całkiem awangardowej! ;)
Przed moim wyjazdem z Iraku rozmawiałam z 25-latką, która od 8 roku mieszkała w Danii, w Danii chodziła do szkoły, duński był jej podstawowym językiem, miała przyjaciół, pracę, szkołę zaoczną. Po przyjeździe do Iraku brała prywatne lekcje języka, co by się pod szkolić. Nowych znajomych zdobyła bardzo szybko, gdyż rodzinę mają liczną, nie pracuje, nie uczy się, ale nie żałuje i nie chce wracać do Europy :)

piątek, sierpnia 31, 2012

cd. biurokracji

Do urzędu policyjnego udaliśmy się w celu uzyskania nowego zameldowania, chociaż w tym samym miejscu. Wynika to z tego, iż każdy kto wziął ślub i tym samym założył nową rodzinę musi mieć nowy dokument zameldowania, nawet jeśli nadal mieszka z rodzicami i nie przeprowadził się nawet o 10m. Tutaj potrzeba było niezliczonej ilości dokumentów ojca męża, nawet w większej ilości niż samego zainteresowanego. Zebranie papierów zajęło 2 dni.
Po przejściu przez punkt kontrolny (na którym moja córka została wycałowana przez młodego policjanta - stosunek Irakijczyków do dzieci to osobny temat :) udaliśmy się na plac pod chmurką z dużą ilością wiatraków i ławek. Kilkanaście osób siedziało w centrum placu słuchając wyczytującego donośnym głosem pana nazwisk. Po usłyszeniu swojego delikwent podchodzi i uzyskuje interesujący go dokument wielkości A4 z nowym dowodem zamieszkania. 
Najpierw należy oddać zebrane wcześniej papiery do okienek po lewej stronie placu, tam uzyskuje się pieczątkę i z tymi papierami trzeba przejść do innego okienka biura po prawej stronie placu i tam je złożyć. Potem pozostaje już tylko czekać na wykrzyczane swoje nazwisko :) 
Całość nie zajęła dużo czasu, pomimo dość dużej liczby ludzi oczekujących. Z uzyskanym nowym meldunkiem trzeba teraz iść do lokalnego, dzielnicowego wydziału policji. Ale tego małżonek jeszcze nie zrobił. 

P.S. mieszkamy w zupełnie innym kraju, więc całość dokumentów jest pro forma :)

czwartek, sierpnia 30, 2012

Biurokracja?

Dzisiaj miałam okazję przekonać się jak działają irackie urzędy. Każdy kto przyjechał z wizą wbitą do paszportu, najpóźniej po 10 dniach musi udać się do urzędu o przedłużenie pobytu i chyba w ogóle o zarejestrowanie przyjazdu. Mój mąż zgodnie z przepisami (sam) udał się po tygodniu od naszego przyjazdu do urzędu, aby zalegalizować mój pobyt. Został poinformowany, że lepiej będzie jeśli złamie prawo i przyjdzie tuż przed wyjazdem. Będzie zmuszony zapłacić karę (stosunkowo niewielka kwota), ale dzięki temu uniknie długiego i trudnego procesu rejestracji pobytu (potrzeba do tego między innymi badań krwi, mnóstwa pieczęci i innych niezrozumiałych działań).
Małżonek pojechał wczoraj, aby dokonać formalności i poddać się karze, ale niestety został odesłany z kwitkiem, gdyż moja obecność okazała się niezbędna (musiało najwyraźniej coś się zmienić w przepisach, gdyż podczas ostatniego pobytu, obecność samego zainteresowanego nie była konieczna. Jest to pewne ułatwienie dla kobiet, które nie muszą tłuc się i czekać niezliczonej liczny godzin w biurach i urzędach).
Tak więc dzisiaj, pokonując najpierw kilometrowe korki i zatłoczone ulice dojechaliśmy do urzędu wiz i paszportów. Przechodząc przez kilka punktów kontrolnych, gdzie między innymi zarekwirowano telefon komórkowy, udaliśmy się na 2 piętro do szumnie nazwanego "wydziału europy wschodniej" składającego się z małego pokoiku i dwóch stołów. Hałaśliwa maszyna chłodząca i wielki, niezbyt młody już telewizor z włączonym jakimś programem rozrywkowym były jedynymi urządzeniami elektronicznymi w pokoiku. Podobnie było w innych wydziałach (czytaj: pokoikach). Pani, pracująca za karę, wypełniła kilka papierków, kazała mi się podpisać w dwóch miejscach i złożyć odcisk lewego kciuka i tutaj rozpoczęła się wędrówka. Na szczęście w jednym budynku i obrębie dwóch pięter mąż biegał do 4 różnych pokoi, aby dopełnić formalności.
Jak dla mnie nie różni się to zbytnio od polskich urzędów. Panie co prawda posiadają komputery, aby układać pasjanse, ale... znaczki skarbowe kupuje się w rejestracji, akt urodzenia w pokoju obok, kopia aktu zameldowania piętro wyżej, wypis z urzędu stanu cywilnego musi być złożony w 4 oryginałach, akt urodzenia matki i ojca musi być ze starostwa... itp itd...
Na szczęście nie było ludzi, chyba wydział europy wschodniej nie cieszy się zbyt dużą popularności i bieganie po pokojach zakończyło się dość szybko. Samo wyposażenie niestety pozostawia wiele do życzenia, stare, odrapane krzesła na korytarzach, niezbyt ładnie pomalowane ściany, zakurzone sztuczne kwiaty do dekoracji. Ogólnie biednie, zbyt biednie jak na Bagdad, 5milionową stolicę.
Potem udaliśmy się do innego urzędu, aby uzyskać zameldowanie. cdn

niedziela, sierpnia 26, 2012

Jeszcze o prądzie


To jest skrzynka, która pokazuje jaki aktualnie prąd jest dostarczany do gospodarstwa. MAINS – oznacza, że główny, czyli państwowy, a AG, że z generatora. Podobne skrzynki wiszą w wielu domostwach. Co ciekawe, gdy przełączany jest prąd z generatora na główny, następuje błysk światła bądź cichy stukot maszyny chłodzącej i w tym momencie sama włącza się klimatyzacja J podobnie wieczorem, gdy wyłączą prąd główny i trzeba czekać kilka chwil na generator, są lampy, które same się włączają,  przez cały czas podłączone są do kontaktu ładując baterie. Takie proste triki ułatwiają życie J

sobota, sierpnia 25, 2012

10 dni

Dni świąteczne okazały się rzeczywiście wolne od pracy dla większości. Co prawda sklepy były otwarte, ale nie wszystkie, krócej i co najgorsze - bez nowych dostaw towaru. Od jutra wracamy do codzienności, notabene jeszcze jej nie doświadczyłam, mimo siedzenia tutaj już 1,5 miesiąca!

środa, sierpnia 22, 2012

Ciekawostki natury biologicznej



Z moich obserwacji wynika, że bakterie potowe nie przeżywają temperatury powyżej 39 stopni. Wnioski płyną z tego, że w miejscach nawet najbardziej zatłoczonych nie czuć zapachu potu. Wszyscy wiemy jak pachnie w zatłoczonym autobusie, a tutaj mając przed sobą mieszankę naprawdę różnych ludzi i biednych i arystokracji w ogóle nie było czuć zapachu potu!

Po drugie. Nadmierne pocenie podczas upałów wcale nie wpłynęło ujemnie na stan skóry, nie pojawiło się więcej wyprysków, nie pojawiły się zaczerwienienia czy wysypki. Chyba zadziałał efekt sauny J  Z kolei ochłodzenie spowodowało powrót moich problemów z wypryskami i potliwością.

Po trzecie. Drzewko europejskie rosnące tuż przed domem zachowuje się dokładnie na odwrót niż w klimacie europejskim. Na przełomie lipca i sierpnia wysycha i gubi wszystkie liście, aby następnie wypuścić świeże i młode listki. I tak co roku J

Po czwarte. Komary (jak do tej pory) nie występują, a muchy sporadycznie. Karaluchy spotkałam 3 przez miesiąc pobytu, a jaszczurki 4. Liczby więc nie są zawrotne...

Po piąte. Burze piaskowe (kurz, opadający piasek) wcale nie są takie częste jakby się wydawało.


poniedziałek, sierpnia 20, 2012

Eid Mubarak!

Dzisiaj mamy Święto! Od rana w domu panuje ruch. Najpierw na śniadanie był tradycyjny arabski gemer - śmietana z mleka zwierzęcia do krowy podobnego, jedzony z sokiem z daktyli lub miodem. PYCHA! Tuż po śniadaniu przyszło dwóch wujków, sąsiad, odwiedziny u innego sąsiada, a  telefony z życzeniami się urywały. Potem przyszła córka z mężem i synkiem, a teraz jeszcze jakiś kuzyn. A do wieczora jeszcze daleko :)
W telewizji transmitowano obchody święta z wesołych miasteczek i innych miast, tłumy na ulicach! Ogólna radość i zadowolenie.

niedziela, sierpnia 19, 2012

Eid


Dzisiaj ostatni dzień Świętego Miesiąca Ramadan, Miesiąca postu, Miesiąca modlitwy, wyciszenia i skupienia na samodoskonaleniu i pracy nad sobą. W tym Miesiącu niezwykle zalecane jest czytanie Koranu, nauka i czytanie książek o Islamie.

Trudy i wytrwałość kończy wielkie święto uroczyście zaczynane od modlitwy w meczecie, a potem śniadaniem w gronie rodziny. Tuż po śniadaniu zaczynają się odwiedziny u dalszej rodziny. Bracia i siostry, wujkowie i ciocie, wszyscy składają sobie życzenia winszując zdrowia i wszystkiego dobrego na cały przyszły rok. Oprócz odwiedzin najbliższych, bardzo popularne są wyjścia do wesołych miasteczek, których tutaj jest bardzo dużo, od małych mających 2-3 karuzele, huśtawkę i zjeżdżalnię, do takich naprawdę wielkich, gdzie diabelski młyn ma nieskończoną liczbę metrów wysokości – bardzo się boję wysokiści, dlatego wszystko powyżej 5m w górę jest nieskończenie wysooookie J Z takiego koła można podziwiać panoramę całego miasta! Zamiast wesołych miasteczek mam nadzieję, że zrobimy sobie wycieczkę do ZOO.

Tradycją jest pieczenie małych ciasteczek zwanych klecze. Pieczone na kształt pierogów i wyciskanych w specjalnych formach z różnym nadzieniem z ciasta drożdżowego bez dodatku cukru, z kardamonem i masłem. 



Religijnie, święto trwa jeden dzień, w tym roku rząd „podarował” społeczeństwu aż 7 dni wolnego (wraz z weekendem będzie 10)! Zamknięte będą jednak tylko rządowe firmy i biura wszelkie, szkoły i tak mają wakacje, a sklepy i tak będą otwarte do samej nocy J


sobota, sierpnia 18, 2012

Życzliwość i zniszczenie

Wczoraj miałam okazję jechać przez centrum Bagdadu. Niestety zamiast pięknego miasta zobaczyłam budynki i biurowce zniszczone i świecące pustkami od czasu amerykańskiego ataku. Nikt od przeszło 8 lat nie zdecydował się na odbudowę i renowację centrum miasta. A szkoda. Nie ma tutaj drapaczy chmur, a maksymalnie 5 piętrowe budynki budowane są w stylu typowo arabskim z pięknymi łukami i zdobieniami. Puste okna pozbawione szyb po atakach bombowych są bardzo smutnym widokiem.

A jednak społeczeństwo irackie nie narzeka. Żyją ciesząc się tym co mają. Są zawsze uśmiechnięci, gotowi do rozmów (NIE NARZEKAŃ!), są ciekawi świata, ale kochają swój kraj. Oczywiście opowiadają o trapiących ich problemach, ale zawsze z uśmiechem na twarzy :)

czwartek, sierpnia 16, 2012

Ochłodzenie

Pomimo zapewnień, że sierpień to najgorętszy miesiąc, ostatnie kilkanaście dni są wyraźnie chłodniejsze. Temperatura na termometrze w zacienionym ogródku nie przekracza 40 stopni C. przez co w domu też jest niecałe 30 przy włączonych maszynach chłodzących.
W przypadku dostawy prądu i włączonej pokojowej klimatyzacji, należy ubrać się w sweterek!

poniedziałek, sierpnia 13, 2012

Godzina policyjna

Zupa z głowy owcy okazała się bezbarwną cieczą o zapachu typowym dla gotowanych kości. Gałek ocznych nie było, ale można było uraczyć się kawałkiem mózgu lub języka :) Jak wspomniałam, nie spróbowałam, ale pewnie wynikało to z uprzedzenia, że wiedziałam co to jest... Przecież inne wnętrzności takie jak wątróbki, serca, nerki i flaki są typowym polskim przysmakiem, jak dla mnie tak samo odrażające jak i owa głowa :)

Dzisiaj mamy piaskową pogodę, przez co słońca nie widać zza piaskowych "chmur". A na zdjęciu wschód słońca nad rzeką Tygrys w Bagdadzie. Między godziną 1 a 4 obowiązuje godzina policyjna, żadnych samochodów, dlatego ulica jest pusta.


A tak wygląda typowy wielobranżowy sklepik z zewnątrz:


Właśnie sobie zdałam sprawę, że chyba połowa towaru, tak objętościowo patrząc - wszelkie baniaki z wodą i lodówki z lodami i napojami, stoi właśnie na zewnątrz sklepu. Czyli do wspomnianych 30m2 wnętrza sklepu należy dodać drugie tyle na zewnątrz :)


niedziela, sierpnia 12, 2012

Szczęśliwe życie rodzinne z domieszką horroru


Rodziny wielopokoleniowe mieszkają w Iraku pod wspólnym dachem. To żadne odkrycie, nic nowego także dla polskiego społeczeństwa. W myśl zasady, że żona zamieszkuje wraz z mężem w jego rodzinnym domu, w zależności od ilości synów może się uzbierać kilka rodzin pod 1 dachem (wielkość domu nie gra roli), a ilość córek gwałtownie maleje w miarę ich zamążpójścia.

Dzieci mają instytucje babci i dziadka stale dostępną, ciocie i wujkowie od pierwszych chwil towarzyszą wychowaniu szybko przybywającej gromadki dzieci. Dzieciaki szaleją razem tworząc mini przedszkole i od początku są przygotowywani do życia w społeczeństwie, gdzie rolę są podzielone, a każdy pomaga w swoim zakresie jemu przydzielonego zadania (strasze dzieci pilnują młodszych, chłopcy pomagają ojcom w pracy, dziewczynki spędzają czas w kuchni i na zakupach, młodzieńcy na ulicy w grupie kolegów :)
Sielanka :)

A jednak... Od trzech dni nie śpię, bo syn córki gospodyni jest chory i płacze w nocy, w dzień i w międzyczasie. Moje własne dzieci, którym płacz kuzyna bynajmniej nie przeszkadza, wysypiają się doskonale i nie pozostawiają złudzeń co do popołudniowej drzemki. Trzeba mieć na nich oko przez cały czas.

Poza tym jest dość niewygodne dla wszystkich muzułmańskich kobiet mieszkanie pod jednym dachem z mężczyzna dla niej obcym (nie-mahram, czyli każdym bratem jej męża, który to przecież mieszka razem że swoją żona i dziećmi, poplątane?). Obowiązuje ją hijab, czyli musi być ubrana i mieć zakryte włosy. Większość mężczyzn czas dzienny spędza w pracy, to kobiety mogą odetchnąć i  swobodnie poruszać się po domu. Pozostały czas muszą nosić chusty przez cały czas opuszczając swój pokój.

Czasem ciężko jest przyzwyczaić się nowej żonie do warunków panujących w  nowym domu. Dużo zależy od "pani-matki", jej wymagań i atmosferze jaką stwarza w domu. Ojciec, głowa rodziny, w domu nie odgrywa dużej roli :)

Sytuacja ta zmienia się jednak z roku na rok. Coraz więcej nowych rodzin, o ile tylko mają na to środki przeprowadza się do własnego M4. Popularne stało się wynajmowanie domów i mieszkań, dużo domów się buduje. Nie wiem jak wygląda sprawa spółdzielni mieszkaniowych. Na obrzeżach miast widziałam nowo budowane osiedla bloków, ale jaki jest koszt i prawa wynajmu takiego mieszkania, niestety nie wiem.


Na zdjęciu takie właśnie nowe osiedle mieszkaniowe, jeszcze nie zamieszkane. 

piątek, sierpnia 10, 2012

Trab

Trab czyli piasek. Piasek, który w znacznie większym stopniu niż polski kurz towarzyszy człowiekowi w Iraku. Burze piaskowe  czy kurz piaskowy stały się w ostatnich 2-3 dziesięcioleciach prawdziwą zmorą społeczeństwa. Występują kilka razy częściej w roku i są mocniejsze niż to miało miejsce 30 lat temu. Potrafią unieruchomić życie miasta na kilkanaście godzin. Przyczyny są różne, od zmian klimatycznych do osuszania terenów na południu kraju, przez co powiększyły się obszary pustynne i wypalania ropy za czasów Saddama H., ale także obniżenie poziomu rzek, za co winą Irak obarcza Syrię i Turcję, które budują tamy na rzekach.
Łatwo zaobserwować tumany kurzu i piachu, które co kilka dni unoszą się nad Bagdadem. Nie są one niebezpieczne, ale potrafią uprzykrzyć życie.

To zdjęcie zrobione po południu, kiedy słonko jest jeszcze wysoko na horyzontem, nie widać go jednak, nie z powodu chmur, ale właśnie unoszącego się tumanu piasku. Warstwa kurzu jest tak gruba, że zakrywa niebieskie niebo całkowicie. Zapewniam, że na niebie nie ma ani jednej chmurki :)

A ten piasek już opadł, przykrywając wszystko na zewnątrz i wewnątrz domów warstwą grubego pyłu. Nieodkurzanie przez tydzień grozi posiadaniem w pokoju piaskownicy, piasek jest nie tylko na szafkach, ale i w środku szafek i szufladach. Zapewniam, że nie można się  nudzić chcąc utrzymać porządek. 



środa, sierpnia 08, 2012

Bacze


Bacze, zupa z głowy owcy, w której można znaleźć kawałki mózgu, pływające gałki oczne i dużo tłuszczu. Podobno jest smaczna i pożywna, spożywana często przez robotników na śniadanie na koniec nocnej zmiany po pracy. Jutro będzie na obiad, niestety nie napisze czy rzeczywiście jest smaczna, nie zamierzam próbować :)


Z kolei dzisiaj na obiad będzie ryba, duża i pieczona w taki o to sposób:




ale można i tak:

Wszystko dostępne na ulicy, tuż za zakrętem. Ryby kupione albo w sklepie rybnym i oddane pod fachową opiekę "grillacza", albo prosto z grilla. SMACZNEGO!


poniedziałek, sierpnia 06, 2012

Sklepy i sklepiki


Wyobraź sobie rynek, rynek handlu detalicznego, w którym nie istnieją hipermarkety,  supermarkety, ani nawet markety, nie ma molochów, galerii, biedronek, osiedlowych marketów. Trudne, nie? A jednak, taka jest tutaj sytuacja, brak kolosów spożywczych pozwala na rozwój sklepików spożywczych, wielobranżowych, usług wszelakich lokalnie. Kwitnie konkurencja i różnorodność towarów. Sklepiki mają przeciętna wielkość ok. 30m2 i można w nich kupić wszystko. 
Podam przykład: wybór rodzajów lodów na patyków albo mydła (czy też w płynie czy w kostce) w pierwszym lepszym sklepie ulicznym jest większy niż w całej Danii razem wziętej. Jeśli porównać do sytuacji w Pl, to pokuszę się o stwierdzenie, ze wybór jest większy, ale nawet jeśli znajdę 50 rodzajów szamponów do kąpieli w polskiej drogerii, to ilość drogerii tutaj i sklepów "spożywczych", w których szampony można kupić bije na głowę sklepy w Pl (duńskie giną na rozbiegu).
Ulice są sklepami wypełnione, sklep przy sklepie sklepem pogania, a jakby komuś mało to  przed sklepami są.... stragany! Na straganach kupić można rzeczy od sprzętu małego agd, galanterię, ubrania, art. drogeryjne, buty, okulary, czapeczki, chyba wszystko z wyjątkiem artykułów spożywczych (brak straganowej klimatyzacji).

Aha, jak już się zdarzy sytuacja, że chce kupić sok jabłkowy, którego akurat w tym sklepiku nie było, zanim skończyłam zakupy to pan sprzedawca "znalazł" cały karton soków jabłkowych, taka sama sytuacja miała miejsce z woda butelkową (chodziło o konkretną firmę).

Troszkę przybija jednolitość firm z branży nabiałowej i słodkości. Zalew produktów z Turcji. O ile sery są całkiem smaczne, to cukierki, batoniki, czekolady, ciastka są jak dla mnie niestrawne. W ogóle większość produktów jest importowana, prym wiedzie Turcja oraz kraje arabskie tj. Jordania, Arabia Saudyjska, Syria. 

Rolnictwo i produkcja iracka od czasu inwazji amerykańskiej znacznie się pogorszyła. Brak prądu i wody na terenach rolniczych uniemożliwia (nagła ciemność i cisza, hehe, włączyli prąd) produkcję na większa skalę niż lokalnie.  Napisy Made in Iraq są rzadkością (teraz hałas włączonego generatora rozchodzi się w powietrzu niczym startujący samolot i już jest światło :) znalazłam je tylko na puszce pepsi, baniaku z wodą i bardzo specyficznym jogurcie pitnym ( jogurt naturalny, wędzony z limonką) produkowanym na północy Iraku. 

Podobno można też kupić sery irackiej roboty, które chcę spróbować, ale pani gospodarz obiawia się ich kupować.... Jak spróbuję i przeżyję to o nich napiszę J

niedziela, sierpnia 05, 2012

Gościnność

Iracka gościnność odbiega troszkę od dobrej, polskiej zastaw się, a postaw się. Zaproszeni na obiad, najemy się, a różnorodność dań zaspokoi nasz apetyt na długo. Ale popołudniowa - wieczorna wizyta wiąże się z siedzeniem przy pustawym stoliku*, do którego co jakiś czas podawana jest szklanka z wodą, ew. sok, zaraz po odstawieniu na ww stolik wszystko znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Czasem można się załapać na czekoladopodobnego cukierka z bombonierki, po wzięciu którego, wszystko zostaje sprzątnięte i nie ma śladu po czekoladkach.
Na dłużej pozostają owoce, jeśli zostaną podane. Wraz z dodatkowymi talerzykami i nożami leżą na tych mini-stołach przez jakiś czas. Herbaty i kawy w te upalne dni się chyba nie podaje w ogóle, przynajmniej ja nie doświadczyłam tego, ale kiedyś miałam okazję próbować tego rytuału. Kawa, rozpuszczalna nescafe, zmieszana pół na pół z mlekiem i ogromną ilością cukru podana w małych filiżankach. Wszyscy pili to samo, bez pytania czy może z cukrem, a może ze śmietanką. Filiżanki znikły tak samo szybko jak się pojawiły.
Co kraj to obyczaj, ale dziwne, że tutaj, gdzie baklawa i halała są tak ogólno dostępne, przyrządzane w domach, do kupienia na każdym zakręcie, kake - słodkie ciasteczka, z orzechami lub wypełnione dżemem z daktyli, arabska kawa z kardamonem (parzona na sposób turecki, który nie ma nic wspólnego z polską kawą po turecku...) ani jeden z tych rzeczy nie miałam jeszcze okazji spróbować, pomimo wizyty w kilku domach i wizyty rodziny w domu naszych gospodarzy!

*stoliki - dostawiane w razie potrzeby do sof, które rozstawione są na obrzeżach pokoju (2, 3 osobowe, fotele do kompletu), na środku pokoju nie ma tradycyjnego stołu, tylko pusta przestrzeń. Stolików może być od jednego do kilku, w zależności od ilości gości :)

piątek, sierpnia 03, 2012

Fajerwerki

Rozmowa z mężem podczas czekania przed sklepem
- Słyszałaś?
- Tak, słyszałam, ale nie widzę, gdzie są te sztuczne ognie?
Mąż na to z szelmowskim uśmiechem:
- Ktoś się zdenerwował i strzela, to nie fajerwerki, to strzały z broni palnej!

Takie strzały słychać codziennie, czasem kilka, czasem pojedyncze. Podobno większość ludzi ma broń i czasem zdarza się niektórym używać, czy to strzelając do kotów (w przypadku sąsiada), w powietrze z radości lub święta lub w przypadku konfliktu - nawzajem do siebie.

czwartek, sierpnia 02, 2012

Menu



Jedzenie arabskie jest dobre, co tu kryć, jest bardzo dobre, ale niestety tłuste. Widać to gołym okiem po ludziach, za grubych, otyłych, opasłych, nie zażywających żadnego ruchu poza jeżdżeniem samochodem (bardzo chaotycznym, hahaha). Kuchnia arabska opiera się na patelni, większość rzeczy jest smażonych, pieczonych w oleju, przypiekanych na tłuszczyku lub kąpanych w głębokim tłuszczu. Generalnie, jest za tłusto, za dużo, nie zdrowo i pewnie dlatego takie dobre :)
Przykładowe menu:
śniadanie, zawsze to samo, do wyboru, chleb (w kształcie naleśników) lub bułki tzw. sammune, a do tego: masło, miód, dżem, syrop z daktyli (dybys), pasta z sezamu (raszi), sery topione, białe feta i białe twarde, sery przetworzone ze słoiczków lub wyciskane (nie jadają np. sera edamskiego), jajecznica, oliwa z oliwek jadana z tymiankiem, sezamem i innymi przyprawami tzw. Zatar. No i HERBATA 

Obiad, jadamy między 13 a 14, przeważnie ryż i zupa-sos do tego tzw. marge np.
bamie, tepsi, fasolowa, ziemniaczana, kurczak smażony, pieczony z ziemniakami, gotowany, a potem obsmażony, dolme, ryż czerwony z bakłażanem, ryba,  sałatka
W każdym razie codziennie co innego :) Do tego pijany jest jogurt naturalny, przeważnie wymieszany z wodą, co daje mu bardziej pitną konsystencję.

Podwieczorek, herbata, mocna i słodka do tego jakieś suche ciacha: kake

Kolacja, jadana wyjątkowo późno, bo koło 22, kebab, burek, mini pizze, chleb, ser, burgery, wszystko co da się usmażyć na patelni, nadaję się na kolację. Do tego chleb i jogurt. Młodociani piją colę i 7up'y :)

Można się najeść :)

poniedziałek, lipca 30, 2012

Zwierzęta

Zwierzęta do zawsze towarzyszyły człowiekowi, niektóre bardziej inne mniej przydatne. W Iraku jest mnóstwo bezpańskich kotów, które na osiedlach domków jednorodzinnych mają swoje ogrodowe kwatery pod "gruszą", ale pozostają dzikie, jest dużo wałęsających się na obrzeżach miasta wychudłych psów, ludzie lubią trzymać na dachach domów gołębie ozdobne, (których to właściciele często popadają w zbrojne konflikty z kotami zza płota), a na rynku zwierząt w centrum miasta można kupić psa, kota, wielbłąda, owce, kozę, kury, gołębie, orły, jastrzębie, a nawet sępa!

Oprócz tych zwierzątek zadomowiły się w irackich domostwach mniejsze, takie jak mrówki, które stale "przepływają" przez kuchnię, łazienkę, pokoje. Kolonie mrówek są stałym domownikiem, nieszkodliwym i nie-niebezpiecznym, nawet przyjemnym dla oka, gdy widzie się taką zapracowaną mrówkę niosącą okruszek chleba :)



Z kolei mniej przyjeme widoki stanowią karaluchy. Spotkanie z nim robi wrażenie, nie wiesz czy uciekać czy szukać wielkiego buta, żeby zakończyć jego żywot. Są duże, czerwono-brązowe, a ich kuzyni, także popularni we wszelkich małych dziurach przyokiennych cykają jak świerszcze!





Bardzo popularne są także małe jaszczurki, niemiłosiernie tępione przez domowników wyżej wspomnianymi butami i szczotkami, zresztą wszystkim co się da. Polowanie na taką jaszczurkę jest prowadzone przez mężczyznę, trwa od kilku do kilkudziesięciu minut, przeważnie kończy się powodzeniem. Ale tzw. abubres'y są naprawdę szybkim przeciwnikiem.


wszystkie zwierzątka udało mi się upolować w domu, co ciekawe najwięcej zdjęć zrobiłam mrówkom, ale prawie wszystkie nie wyraźne, bo mrówki nigdy nie odpoczywają :)

sobota, lipca 28, 2012

Bagdad nocą

Zapowiada sie ciężka noc... Prądu głównego nie było przez cały dzień, a generator musi po prostu odpocząć, więc jest duże prawdopodobieństwo, że zostanie wyłączony na noc... Będzie dawno wytęskniona cisza i zastój powietrza, sama nie wiem co straszniejsze :)

Na ulicach wieczorem, po modlitwie i po posiłku (futur) jest tłok, masy ludzie przetaczają się po ulicach w poszukiwaniu lodów, jedzenia (mimo iż właśnie odeszli od suto zastawionych "stołów"), szukają rozrywki. Na placach zabaw pełno dzieci, rodziny siedzą w kafejkach, kolorowe lampki błyskają wszędzie dookoła, uliczne palmy przystrojone jak na boże narodzenie, a nawet stanowiska kotrolne policyjno-żołnierskie są oświetlone kolorowymi lampkami. Nastrój na ulicach jest wesoły, jest tłoczno, duszno, brudno (od wszędobylskiego piasku), ale nikt się tym nie przejmuje. To zupełne przeciwieństwo czystej i odmierzonej od linijki Danii, gdzie życie rodzinne po 21 zamiera, a na ulicach zostają tylko stali bywaly barów i drogich restauracji.

Spacer z wózkiem dla dziecka po chodniku to jak wyprawa terenowa o najwyższym stopniu trudności, dziury, wyrwy, krawężniki wysokości 40cm, podjazdów brak. Przejście na drugą stronę ulicy, to walka o życie :) w ogóle ruch samochodowy nie regulują żadne reguły, no może zgrubsza samochody jeżdżą po prawej stronie :) nawet jeśli jest sygnalizacja świetlna to i tak nikt nie zwraca na nią uwagi! A co najważniejsze - brak stłuczek i wypadków :)


czwartek, lipca 26, 2012

عطلة

Dzisiaj jest rzadowe, dodatkowo ustalone swieto z okazji.... upalu :) jesli temperatura osiaaga 50 lub  wiecej stopni wszystkie urzedy i miejsca pracy sa zamykane. Na dzisiaj wlasnie taka temperature zapowiedzieli, wiec odgornie zostal ustalony dzien wolny od pracy - UTLA, czyli swieto :)
p.s. pradu od rana brak :)

poniedziałek, lipca 23, 2012

Prad

Dzisiaj krotko na temat pradu. Wczoraj udalo mi sie zrobic pranie, nawet 2 krotkie :) ale laczna liczba godzin pradu glownego wyniosla 4,5h, a nasz dom polozony jest na tzw. zlotej linii, czyli lini, gdzie domy maja regularny dostep do pradu, teoretycznie jest to 4h glownego przeplatane z 2h pradu z transformatora, za ktory trzeba osobno placic prywatnej osobie, ktora ten transformator posiada. Nie wszystkich stac na podlaczenie do transformatora, albo moga zaplacic tylko za 2-3 ampery, czyli zeby starczylo na swiatlo i tv. Nie wiem jak to jest w takich domostwach z lodowkami, chlodziarkami i klimatyzacja....
Prad jest najpowazniejszym brakiem spoleczenstwa irackiego, trudno sobie wyobrazic, ze w jednym z najbogatszych krajow swiata, od 10 lat nie mozna w stolicy kraju podlaczyc linii pradu. Co sie za tym kryje? nie wiem, ale na pewno polityka.... szkoda, ze jak zwykle polityka odbija sie najgorzej na zwyklych obywatelach :(

Kabli jest pelno, wszedzie, poplatane, poprzekladane, popodwieszane, prowadzace do roznych domostw, bez nadzoru, bez kontroli, bez zabezpieczen


Alternatywnych zrodel pradu, jak wiatraki, czy baterie sloneczne (czy nawet linie gazowe) w ogole nie sa brane pod uwage w rozwoju tej galezi infrastruktury, to tez jest interesujace, kto i ile na tym zarabia, ze sa takie ograniczenia.


niedziela, lipca 22, 2012

Obs. cz. 2

Fuszerka, fuszerka i jeszcze raz fuszerka.... wszedzie tandeta i plastik...
Bogato zdobione zaslony, firanki, obrusy, na polkach misy i czajniki z pieknymi wzorami, talerze w piekne malowane owoce, wszystko na pokaz, MADE IN CHINA, plastik fantastik, viskoza i poliester :( a szkoda, bo kultura arabska jest przebogata, zdobione ornamenty przepiekne, jednak zalew chinskich, tanich, plastikowych produktow wzial gore nad wlasnorecznie wykonywanymi rzemioslami.
W hotelach, wcale nie najtanszych, dziury w scianach, w ktorych prawdopodobnie powinny byc zamontowane zarowki, lub pozostalosci po czyms co trudno okreslic do czego sluzylo, nieodpakowane do konca meble, z okien nie zdarta tasma zabiezpieczajaca, brak wlacznika do lampy (trzeba dokrecic zarowke w celu zapalenia, wykrecic w celu zgaszenia), kapiaca woda z sufitu, od lat nie prane firanki, niedorobione sciany, nie dofugowane okna, niedopasowane drzwi, podwieszany sufit do 90% sufitu, brak regulacji klimatyzacji, ah dlugo mozna by wymieniac :)

w takiej przytulnej lazience woda siaczyla sie nieustannie z sufitu

tutaj pare dziurek w scianie :)

a tu plastikowe, nie dokonca odpakowane jeszcze mebelki w kuchni :)


Ludzie bardzo sa nastawieni na zysk, potrafia oszukac, oklamac, wyludzic, byle by tylko dostac kase, niestety to nie pojedyncze przypadki, ale duza czesc spoleczenstwa. Kraj sie buduje, ale brak pradu w upalne lato, w czasie postu naprawde potrafi doprowadzic do rozpaczy. A pradu brak, nie wiem co rzad robi, bo znaczna czesc spoleczenstwa, w Bagdadzie, stolicy, najbardziej rozwinietym i rozbudowanym miescie ma prad najwyzej kilka godzin na dobe...

Ja czekam od rana zeby zrobic pranie, pradu brak, ale w naszej dzielnicy przewaznie jest regularnie, kilka razy dziennie. Na przemian z generatowa (niestety o malej mocy, co nie pozwala wlaczyc pralki lub klimatyzatora, a tylko tzw. muberyde, czyli taka maszyne lekko chlodzaca), na przemian normalny glowny prad, przy ktorym dzialaja pralki i zamrazarki. Caly czas mam jeszcze szanse zeby zrobic pranie :) a schnie w godzine :):):)

Obserwacje cz. 1

Wrocilismy z naszej krotkiej wyprawy do Karbali i Najafu. Tam tez bylo goraco :) niestety ogolnodostepnego bezprzewodowego internetu nie mozna znalezc, wiec jestem do tylu z moimi notatkami. Ale teraz nie planujemy zadnych wypraw. Wlasnie wczoraj rozpoczal sie Swiety Miesiac Ramadan wiec nie bedziemy podrozowac, a za dnia bedziemy duzo wypoczywac.
Kilka obserwacji poczynionych w trakcie podrozy:
- irakijczycy swietnie znaja droge i potrafia doskonale wsazac kierunek, nawet jesli nie maja pojecia o czym mowia, a kazdy wskazuje inny
- ktoredy droga to doskonaly temat do dyskusji dla pasazerow i kierowcy, a kazdy ma inne zdanie. Drogi nie okresla sie jako w prawo, w lewo, za zakretem cos tam, czy za taka ulica cos tam, tutaj wszyscy i kazda droge nazywaja : mynna, w wolnym tlumaczeniu: tedy, albo z tej strony (ktorej strony, nalezy samemy zinterpretowa :)
- irakijczycy sa dumni  i nigdy nie przyznaja sie do bledu (to tez troche a propo tesciow gospodarzy, ktorzy nie przyszli z przeprosinami do synowej....)
- irakijczycy to mistrzowie fuszerki! to wyjasnie w nastepnej notatce i chyba musze polski zainstalowac...
jeden w wielu, wielu punktow kontorlnych w Bagdadzie i na drodze do Karbali

Budowa wiadunktu przy wyjezdzie z Najafu

Nowo powstajacy hotel w Najafie

Przydrozne Hosseinije Karbala-Najaf

Korki, Korki, i jeszcze raz Korki, przez duze K

Smieci, smieci wszedzie smieci...

i znowu smieci.... i jeszcze zolte taksowki, chyba prosto z Nowego Jorku, co drugi samochod to importowana taksowka :)


poniedziałek, lipca 16, 2012

Wielblady

Kilka ujec arabskiej kaligrafi, ktora bardzo, ale to bardzo mi sie podoba :)





ah, no i wielblad, nawet 2!


Z naszego dzisiejszego wyjazdu do Karbali nic nie wyjdzie, poniewaz przybeda tesciowie corki naszych gospodarzy negocjowac pewnie problemy jakie sie miedzy corka a nimi pojawily. Ciekawa jestem co z tego wyniknie... Maz corki, z szacunku do rodzicow, zostal w ich domu, corka mieszka teraz ze swoja mama, maly synek jest przy niej, konflikt trwa juz przeszlo miesiac i winny jest tesc. Mlodzi potrzebuja po prostu wlasnego miejsca do zamieszkania. Tradycje mieszkania kilku pokolen pod jednym dachem sa pewnym ulatwieniem, zwlaszcza dla mlodych mam, ale niestety sa tez powodem utarczek i konfliktow dla mlodych malzenstw.


niedziela, lipca 15, 2012

Pogoda bez zmian, 44 stopnie w cieniu za dnia (wczesnym rankiem 39), w mieszkaniu 32. Da sie zyc, ale nie wiem jak mozna pracowac. Jutro do Karbali

sobota, lipca 14, 2012

Dzień drugi

Wczoraj dokonałam zdumiewającego odkrycia (przed którym mnie uprzedzano), mianowicie woda zimna jest woda zdecydowanie za ciepłą, żeby dokonać choćby minimalnego ochłodzenia. Wynika to z tak mocnego nagrzewania ziemi, a tym samym rur, ze woda robi się po prostu ciepła, a nawet b. ciepła.
Noc upłynęła pod znakiem szumu klimatyzacji, rytmicznego stukotu wiatraka sufitowego i wynikłego z tego ruchu powietrza, który mało delikatnie muskał moją twarz.
A teraz pijąc w ogródku zieloną, ciepłą herbatę, słyszę nieustanny szum klimatyzatorów i rozkoszuję się czystym od chmur niebem i ciepłem słonecznego poranka. Byle by się nie za bardzo ruszać ;)

piątek, lipca 13, 2012

W samolocie

W samolocie przywitał nas zaraz po guten morgen, mozart, strauß albo inny niemiecki tudzież austriacki kompozytor muzyki klasycznej. Obiecuje sobie sprawdzić kto to był.

Bagdad z lotu ptaka, tzn. z okna samolotowego :)

środa, lipca 11, 2012

Wspomnień czar


To kilka ujęć z Bagdadu, zza szyby samochodu, jakoś nie miałam odwagi afiszować się z aparatem :)








A to z Karbali i późniejszej drogi do Najafu:







niedziela, lipca 08, 2012

Za 5 dni

To już za 5 dni, w piątek, trzynastego! no ale nie bądźmy przesądni..., to w końcu także 22 dzień miesiąca Sha'ban, wylatujemy do Iraku. Będzie to nasza druga wizyta, tym razem dłuższa i cieplejsza. Za pierwszym razem wymarzliśmy w lutym, gdyż ludność iracka nie przystosowana do zimy jest.