sobota, lipca 14, 2012

Dzień drugi

Wczoraj dokonałam zdumiewającego odkrycia (przed którym mnie uprzedzano), mianowicie woda zimna jest woda zdecydowanie za ciepłą, żeby dokonać choćby minimalnego ochłodzenia. Wynika to z tak mocnego nagrzewania ziemi, a tym samym rur, ze woda robi się po prostu ciepła, a nawet b. ciepła.
Noc upłynęła pod znakiem szumu klimatyzacji, rytmicznego stukotu wiatraka sufitowego i wynikłego z tego ruchu powietrza, który mało delikatnie muskał moją twarz.
A teraz pijąc w ogródku zieloną, ciepłą herbatę, słyszę nieustanny szum klimatyzatorów i rozkoszuję się czystym od chmur niebem i ciepłem słonecznego poranka. Byle by się nie za bardzo ruszać ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz